Po jakiś 20 minutach wyszedłem ze Studia. Poszperałem tam trochę, ale nie dużo. Nie wiedziałem czy zostać. Wszyscy są na mnie źli, a najszczególniej Luna. Na razie pozwolę posiedzieć jej trochę samej. Niech przetrawi trochę dzisiejszego dnia, a potem do niej przyjdę. O ile będzie chciała mnie wpuścić? Nie czekając na to, aż stanie się jakiś cud, wyszedłem z pałacu i udałem się do ogrodu.
Perspektywa Czkawki
-Jack!!!-wołałem
-Jack!!!-krzyczała reszta.
Szukaliśmy go po całym pałacu. Byliśmy w każdym pokoju, oprócz tego gdzie siedziała Luna. Ma charakter Jack'a, więc pewnie chce posiedzieć teraz sama. Już lekko zrezygnowani z poszukiwań białowłosego, poszliśmy na parter. Chodziliśmy tak przez chwilę, kiedy zauważyłem, że drzwi od mojego studia są lekko uchylone. Dałem znak reszcie, że już chyba wiem, gdzie może być Jack. Powoli zmierzyliśmy w stronę muzycznego pokoju. Uchyliłem bardziej drzwi i co widzę?...nic. Nikogo tam nie było. Weszliśmy do środka:
Jack tu chyba był, bo jedna z gitar nie była odłożona na swoje miejsce. Zaczęliśmy się kręcić po pokoju. Może coś znajdziemy? Po chwili kiedy byłem w pokoju nagraniowym, usłyszałem wołanie Punki. Wyszedłem z pomieszczenia. Stała przy takiej tablicy się się ustawia głośność, nagrywa piosenki itp.
-Czkawka, nagrywałeś dziś nową piosenkę?
-Tylko po to mnie wołasz?
-Nie, ale chciałam wiedzieć.
-Nie, dziś nic nie nagrywałem.
-Ale tutaj piszę, że dziś było coś nagrywane.
-Co?-zdziwiłem się.
Podszedłem do konsoli. Roszpunka miała racje. Jakieś 30 minut temu ktoś tu coś nagrywał.
-Może to odsłuchajmy?
-Dobry pomysł.
-Poczekajcie. A co jeśli śpiewał to Jack?
-Wątpię, on nie umie śpiewać.-włączyłem. Przez całe studio przeleciała ta piosenka: Ta piosenka.
-Nie umie śpiewać, co?-zaśmiała się Merida
-Ale...ale, przecież on...bo...ahh, może to te jego syrenie moce!-zatkało mnie.
-A może talent?-przekomarzała się za mną dalej.
-Dobra, bądź cicho, chyba bez powodu by tak sobie jej nie zaśpiewał. Ten tekst nie jest mój. Musiał sam go wymyślić.
-I co z tego?-nie zrozumiał Flynn
-Chodzi o to, że kiedy ktoś śpiewa, maluje czy pisze coś, to zawsze przesyła w tym swoje uczucia. Wsłuchaliście się w tekst? On żałuje, ale jest też na nas zły. Musimy koniecznie z nim pogadać.-Tylko gdzie on może być?
-Ogród! Tam jeszcze nie szukaliśmy!-zawołał Elza.
-Lecimy!
Po chwili byliśmy już w ogrodzie. Padało w nim trochę śniegu, więc Jack, gdzieś tu jest. Zaczęliśmy się rozglądać. Po chwili poszukiwań, znaleźliśmy go na ławce. Trzymał w ręku telefon i chyba przeglądał zdjęcia. Podeszliśmy do niego powoli i usiedliśmy obok, za lub przed nim. Był chyba cały otoczony.
-Słucham?-odezwał się pierwszy.
-No bo my chcieliśmy przeprosić, za to, no sam wiesz.-odezwała się Elza.
-Może wiem, może nie wiem.
-Teraz się z nami droczyć będziesz?
-Może tak, może nie.
-Oj Jack, no weź. No przepraszamy cię za to całe zrzucenie winy na ciebie, za to że ci nie wierzyliśmy i za...-zaczął krzyczeć Flynn
-Ok ok, spokojnie. Już jest dobrze. No przynajmniej z wami. Ale Luna pewnie nadal nie chce mnie znać.
-Przepraszamy za to. Gdyby nie to, załatwilibyśmy z nią ta na spokojnie.
-Tak wiem to wasza wina, ale co ja mam teraz zrobić. Kocham ją, ale ona jest uparta po mnie. Nie wybaczy mi tak szybko.
-Jest uparta po tobie, ale umie wybaczyć. Tak jak ty.
-Może. Przez te parę dni byłem chyba dobrym tatusiem.
-A szczególnie z tym, że to przed nią ukrywałeś.-zaśmiała się cicho Ania.
-I to że umiesz śpiewać.-dodałem.
-Jak to śpiewać?-zdziwił się.
-Już się nam tu nie wykręcaj. Jak byłeś w studiu to wszystko się nagrało.
-Ja nie mogę. I słyszeliście te moje fałszowanie!?
-Fałszowanie?! Człowieku ze śpiewem dorównujesz Czkawce!-zawołał Kristoff.
-To może przez to, że podczas nagrywania użyłem trochę syreniego głosu. Aż dziwne, że was nie zahipnotyzowało.
-Może na magiczne istoty to nie działa?
-Na Watera zadziałało. Przez godzinę mi usługiwał.-zaśmiałem się.-Poczekajcie.
Jack podszedł do Flynna.
-Yyy, lepiej zatkajcie uszy.-wypełniliśmy jego polecenie. Po chwili zaczął śpiewać jakąś syrenią pieśń: Tylko wyobraźcie sobie, że to śpiewa Jack i brzmi trochę bardziej męsko.
Odetkaliśmy uszy. Flynn stał jak zaczarowany. W ogóle nie reagował na nasz głos czy polecenia.
-Co mu się stało?
-Syreni śpiew. Okazuje się, że mężczyźni też to potrafią. No to mamy teraz swoją pokojówkę.
-Daj spokój. Weź go odczaruj.
-Eee, ale z was nudziarze. No ok, ok. Żeby go odczarować, trzeba go otworzyć i przemyć serce.
-CO?!?!-że przepraszam bardzo co?!
-Żartowałem! Gdybyście widzieli swoje miny. Wystarczy, że mu to rozkażę. Nikogo innego nie posłucha... No dobra Flynn, wróć!-po chwili Julek pokręcił głową i opatrzył na nas pytająco.
-Yyy, czemu się tak na mnie gapicie?
-Hahaha! Dobre to! A możesz wmówić mu, że jest kaczką!?-śmiała się Merida.
-Tak, tylko to może kiedy indziej, Teraz muszę iść do Luny.
1 komentarz:
Cuś ostatnio tylks ja komentuje...
Jacrk śpiewa? Gdybym ja cokolwiek zaczęła śpiewać straciliby słuch i zmysły...
Prawie umarłam ze śmiechu xD UWIELBIAM CIĘ!
Agadoo szczesliwa z powodu lawiny extra rozdziałów
Prześlij komentarz