Ile nas tu było

niedziela, 18 października 2015

Jelsa 2: Rozdział 6 "Luna, ja przepraszam, ja..."

Perspektywa Jack'a
Już od pięciu minut stoję przed drzwiami, prowadzącymi do Luny. Boje się, że mi nie wybaczy, że nie da mi dojść do słowa, że mnie znienawidzi już na zawsze. Elza z resztą udali się do innych pokoi, ab nam nie przeszkadzać, a szczerze, to wolałbym, aby chodź jedno z nich tu było. W końcu wziąłem się w garść i otworzyłem pokój. Panował w nim wielki nie ład. Krawędzie ścian całe w szronie, na niektórych meblach lodowe sople, a z sufitu padał śnieg. Luna siedziała na swoim łóżku. Miała głowę schowaną w kolanach. Wystawały jej jedynie białe włosy. Podszedłem do niej i usiadłem.
-Możemy porozmawiać?
-Idź stad.-powiedziała zachrypniętym od płaczu głosie.
-Nie wyjdę, póki nie porozmawiamy.
-Ale o czym ty chcesz ze mną rozmawiać. Że jesteś moim ojcem i ukrywałeś to przede mną tyle czasu, chodź wiedziałeś, że cierpiałam! I kiedy chciałeś mi o tym powiedzieć, co?! O ile w ogóle zamierzałeś!?-krzyczała, ale nadal na mnie nie patrzyła.
-Posłuchaj. To nie była dla mnie łatwa sprawa. Najpierw umieram, przez 12 lat mnie nie ma, a potem jeszcze tego samego dnia, dowiaduje się, że mam córkę. Piękną córkę, którą kocham nad życie. Luna, ja przepraszam, ja...
-Co ty?! A myślisz, że jak ja się czułam!? Kiedy padły słowa "i jestem twoim ojcem". Nawet nie wiesz, jak to zabolało, że ktoś komu bezgranicznie ufałam, okazuje się być kłamcą. Wyjdź i nie przyłaź tu więcej!!!-krzyknęła, lecz tym razem patrzyła na mnie.
Zabolał mnie brzuch. Wiem, że to moja wina. Nie powinienem jej tak okłamywać. Niechętnie wstałem i wyszedłem z pokoju. Niech się uspokoi, przetrawi to wszystko, a potem znów postaram się ją przekonać.

Perspektywa Luny
Jeszcze miał czelność tutaj przyłazić. I on ma mieć problemy?! To ja przez 12 lat wychowywałam się bez ojca, a kiedy go znalazłam, to nawet nie raczył się do mnie przyznać. Co on się mnie wstydzi, czy co!? Jeszcze to "kocham cię nad życie", jakby to była prawda, to od razu by mi powiedział. Nagle usłyszałam jakiś cichy hałas z jednego z rogów ściany. Spojrzałam w tamtą stronę. W pokoju było ciemno, a tamto miejsce szczególnie. Przypatrzyłam się mu dokładniej, aż nagle zauważyłam dwa błyszczące elementy w ciemności. Wyglądały jak para złotych oczu. I faktycznie nimi były. Po chwili z cienia, wyszedł wysoki mężczyzna. Był ubrany na czarno, jego skóra była nienaturalnie szara, a włosy również ciemne, ulizane do tyłu. Nie wiedziałam kim jest i czego tu chce.
-Witaj Luna.-przywitał się miło.
-Kim jesteś?-zapytałam lekko zaskoczona.
-To tatuś i mamusia nie powiedzieli ci o mnie. Jestem twoim wujkiem. Wujek Pitch.
-Nie mów mi nic o ojcu. On dla mnie nigdy nim nie będzie. A o tobie chyba coś słyszałam, ale nie pamiętam co.
-Z Jack'iem, już wiele razy się spotkaliśmy. Znamy się od bardzo dawna.-mówił spokojnie.
-I co, też chcesz mnie oszukać tak jak on?
-Ja nigdy. Przecież, od razu powiedziałem ci kim jestem. Nie ukrywałem przed swoją kochaną bratanicą kim jestem. Nie to co ten Frost. A może zrobimy mu taki mały kawał co? W ramach zemsty.
-A co to takiego?
-Zobaczysz, a kiedy zobaczysz jego minę, to na pewno nie pożałujesz. No to jak zgadzasz się?
Sama nie wiem. Jestem na niego przeraźliwie zła, a wybaczyć mu tego, to na pewno nie wybaczę. Więc co zaszkodzi mu zrobić jeden mały numer. Nic mu i mi się nie stanie.
-Zgoda!-podałam rękę Pitchowi.
Po chwili zaraz po uściśnięciu jego dużej i szarej dłoni, przelazł na mnie jego czarny piach. Trochę się zaniepokoiłam, ale to w końcu mój wujek, nic mi nie zrobi prawda? Po chwili kiedy piach mnie już zostawił, nie czułam już nic. Smutku, złości, radości i nic. Tylko chęć zemsty na moim głupim tatuśku. Podeszłam zadowolona do lustra i ujrzałam, że moje włosy nie są już białe jak  śnieg lecz czarne jak noc. Kolor ubrań również się zmienił na czarny. Oczy zaś stały się czarne i puste. I to mi się podoba. Po chwili Pitch podał mi rękę i oboje zniknęliśmy w cieniu, przenosząc się do jego bazy.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

TY MNIE CHCESZ WYKOŃCZYĆ PSYCHICZNIE. POZWĘ CIĘ DO SĄDU!!!
JAK ŚMIAŁAŚ JEJ TO ZROBIĆ?!??! PEWNIE TERAZ ZNOWU KOGOŚ ZABIJESZ!!!!! JAK TA GŁUPIA LUNA MOGŁA SIĘ ZGODZIĆ I UWIERZYĆ TEMU PALANTOWI?!?! (chociaż ja lubię Mroka - niektóre koszmary są fajne, np. że jestem w szkolnej sali i zabarykadowywuje drzwi, bo idą w moja stronę LEGO zombie facet od polaka, KSIĄDZ w sułtannie od religii i kilku innych LEGO zombie nauczycieli XD śmiałam się z tego jak nie wiem co)
JAK. ZARAZ. MNIE. NIE. URATUJESZ. KOLEJNYM. ROZDZIAŁEM. TO...umrem. ;3
Agadoo