Do tego czarne szpilki i włosy zrobione w warkocz jak co dzień. Reszta ubrała się bardzo podobnie, tyle, że chłopcy mieli czarne garnitury z białą koszulą pod spodem, a Zając czarną muszkę. Cieszyłam się, że wszyscy będą przy mnie. Po chwili, usłyszałam pukanie do mojego pokoju. Odpowiedziałam na nie "proszę!" i po chwili moim oczom ukazała się moja ruda siostra. Uśmiechnęła się do mnie ciepło i przytuliła:
-Wszystko będzie dobrze, tak?
-Tak.
-To dobrze, bo nie chce abyś mi tam jakąś śnieżycę rozpętała. -zaśmiała się cicho. Po chwili jednak dodała. -To co idziemy? Wszyscy już czekają.
-Yyy, tak, tak. Chodźmy.
Zabrałam ze sobą swoją czarną torebkę i ruszyłam za Anią. Doszłyśmy do holu. Byli już tam wszyscy elegancko ubrani i gotowi do drogi. Uśmiechnęłam się do nich odrobinę smętnie i podeszłam do reszty paczki.
-To co, gotowi do drogi?-zapytał North.
-Myślę, że tak. Lećmy już. -oznajmił Czkawka.
-No to zapraszam do sań.-powiedział trochę weselej, aby rozluźnić sytuacje. I za to jestem mu wdzięczna, ponieważ chce być silna dla niego. Dla Jack'a.
Wyszliśmy z naszego pałacu i wsiedliśmy do sań świętego. Pierwszy raz będziemy nimi lecieć, ale co to dla nas. W razie czego możemy sami polecieć i ewentualnie złapać Uszatego i Mikołaja. Kiedy wszyscy siedzieli na swoich miejscach, North głośno krzyknął "wio!!!" i lejcami ruszył renifery, które po chwili popędziły w górę. Zimny wiatr uderzał mnie w twarz, ale nie zwracałam na to szczególniej uwagi. Spojrzałam na przyjaciół. Czkawka założył marynarkę, aby ukryć skrzydła, Merida włożyła swój kochany łuk do specjalnej torby, Roszpunka splatała w warkocz końcówki długich włosów z pomocą Ani, a reszta siedziała cicho lub ze sobą gadała. Ja natomiast patrzyłam na widoki. Było bardzo ładnie patrzeć na miasta nad którymi lecimy lub zdziwione miny pasażerów samolotów. Po chwili poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Popatrzyłam w tamtą stronę i ujrzałam człowieka kolibra. Uśmiechnęła się do mnie smutno po czym zapytała:
-I jak się trzymasz?
-Dobrze. Jest już lepiej.
-Na pewno? Przecież widzę, że coś cię dołuje.
I tu miała racje. Chodzi o to dziecko. Nie wiem jak poradzę sobie w roli samotnej matki. Oczywiście wiem, że Ania i reszta mnie pomogą, ale wolałabym, żeby był to Jack.
-No bo widzisz wróziu, ja... -chciałam jej powiedzieć o ciąży, lecz przerwał mi North.
-Jesteśmy na miejscu!!!
Straciłam już ochotę o mówieniu o mojej sytuacji Zębuszce, więc kiedy czekała, aż dokończę, powiedziałam ciche "nie ważne" i wyszła z sań. Wylądowaliśmy w małym lesie, jakieś 50m od celu. Każde z nas zostawiło w saniach niepotrzebne rzeczy i ruszyliśmy w stronę zgromadzonych. Przecisnęliśmy się przez tłum, oprócz strażników, których nikt nie widział, no chyba że małe dzieci. Po chwili nasz miejscowy ksiądz zaczął odprawiać coś na wzór mini mszy. Każde z nas słuchało. Niestety nie udało mi się wytrzymać emocji i puściłam parę łez, na co niektórzy ludzie się zdziwili, bo w końcu jak można płakać za złym Jack'iem Frostem. Gdyby znali prawdę... Msza miała się już kończyć, czyli jak zawsze. Mieliśmy już zbierać się z resztą, kiedy usłyszeliśmy koleje słowa księdza, które nas lekko zaniepokoiły.
-Dziś, jest bardzo ważny dzień i to nie dlatego, że obchodzimy kolejną rocznicę próśb do Pana Frosta, ale też dlatego, że postanowiliśmy mu pomóc. Na dzisiejszej mszy przeprowadzony będzie egzorcyzm, który mamy nadzieje, że pomoże Jack'owi wrócić do swojej rodziny.- wszyscy ludzie zaczęli klaskać i wesoło gwizdać, oprócz mnie, Strażników i moich przyjaciół, którzy stali jak wryci.
Co?! Nie mogą tego zrobić! Nie wiedziałam co robić. Chyba jednak pozwolimy im to zrobić, bo w końcu Jack i tak jest już ze swoją siostrą i rodzicami w zaświatach, wiec co za różnica. Wtem,po tej myśli poczułam trochę mocny wiatr, tak samo jak reszta przyjaciół. Nie wiedziałam o co chodzi, Przecież, dziś jest bezwietrznie. Nie wiedzieć czemu spojrzałam na lód. Przyjrzałam się mu uważniej, ponieważ zauważyłam, że coś zaczyna się z nim dziać. Porył go lekki szron, a następnie jakaś magiczna siła, zaczęła na nim pisać. Szturchnęłam ręką Czkawkę, który stał obok mnie i wskazałam na dziwne zjawisko. Ten powiadomił o tym resztę. Wszyscy spojrzeliśmy na dziwne dzieło i zrozumieliśmy, że coś tam jest napisane. Przeczytaliśmy: "Pomóżcie Mi! ~Jack"
-Jack tu jest! Jeśli tego nie zatrzymamy, to wyślą go w zaświaty! -powiadomił nas Czkawka.
Po części ucieszyłam się, że jest wśród nas, lecz zmartwiłam, że może zniknąć.
-Nie możemy na to pozwolić! -zawołałam.
-Idziemy! -oznajmił stanowczo Czkawka - Stać!!! -krzyknął głośno, przerywając egzorcyzm.
-O co tu chodzi? -zapytał zdziwiony ksiądz.
-Nie możemy wysłać Frosta w zaświaty! -krzyknął Flynn.
-Dlaczego? Chcemy mu tylko pomóc.
-Pomóc? A skąd wiecie, że tej pomocy chce?- odpowiedział Kristoff
-A ty chłopcze skąd możesz to wiedzieć?
-A stąd, że się z nim przyjaźnimy, a raczej przyjaźniliśmy. I wiemy, że jest dobry i nie chce odchodzić.
-Dzieci, Pan Frost zabił wiele osób i ...
-Zabił? A co znaleźliście jakieś ciała w tym jeziorze?
-No nie, ale...
-Przykro mi proszę księdza, ale te wszystkie legendy o Jack'u Froście to bzdury. Mam pytanie do wszystkich? Kto z was znał Jack'a Mroza? Białowłosy, blada skóra, niebieskie oczy. No proszę!
Prawie wszyscy podnieśli ręce.
-Czyli rozumiem, że nikt z was nie zginął. Bo właśnie ten Jack Mróz, którego tak znaliście to on jest Jack'iem Frostem! Pewnie myślicie, że zwariowałem, ale to prawda. Był on duchem Zimy i Zabawy. Był kimś w rodzaju święty Mikołaj czy Wielkanocny Zając. Proszę zapytać dzieci, kto koło mnie stoi? -dzieci oczywiście widziały Strażników stojących koło Czkawki. Maluchy zaczęły oczywiście się cieszyć, a rodzice po uwierzeniu zdębieli.
-Ale Frost nie był zdolny do przyjaźni i uczyć. On... -zaczął Ksiądz.
-To dlaczego, zaraz przed zaczęciem egzorcyzmu poprosił nas o pomoc? Jeśli nie wierzycie, to spójrzcie tam! -Czkawka wskazał na napis stworzony przez ducha Jack'a, po czym dokończył. -Nie myślcie, że to my zrobiliśmy, ponieważ, nie umiemy tworzyć szronu, który jest jak widzicie tylko fragment. Jack miał uczucia i potrafił kochać. I nigdy nikogo nie zabił.
-A więc gdzie jest ten was Jack?
-Niestety nie żyje, od 3 miesięcy. Zabił go zły demon, którego człowiekiem nazwać nie mogę. -oznajmiła smutno Merida.
-Do tego, Jack spodziewa się potomstwa! -powiedziała głośno Ania. A prosiłam ją o coś!
Wszyscy z naszej paczki spojrzeli na mnie trochę zmieszani.
-Elza, dlaczego nam nie powiedziałaś? -zapytała z troską Wróżka.
-Mieliśmy tyle problemów, że nie chciałam wam jeszcze dokładać tego, że jestem w ciąży.-uśmiechnęłam się smutno.
Wtem wszyscy podeszli do mnie i przytulili. No i właśnie od tamtego momentu przestano uważać Jack'a za złego. Wieczorem, każda płyta, komiks i reszta rzeczy związana ze złym Jack'iem została zrzucana na stos, a na koniec spalona. Rodzice, przyjaciele i Strażnicy złożyli mi życzenia z powodu ciąży. Impreza z okazji odkrycia prawdy o mym ukochanym trwała całą noc. Nad ranem kiedy sama siedziałam nad jeziorem, na lodzie pojawił się lodowy napis "Dziękuje <3". Uśmiechnęłam się lekko i powiedziałam.
-Kocham Cię.
Te "dziękuje" to ostatnie co mi już napisał. Więcej już mi nie napisał. Nie wiedziałam czy tam jest, czy nie. Miałam nadzieje, że jest wśród nas, lecz kto wie, co dzieje się z jego duszą. Parę miesięcy później urodziłam piękną, białowłosą córeczkę o niebieskich oczach imieniem Luna. Nie wiem czemu tak, po prostu podoba mi się to imię. Jest trochę podobna do Jack'a. Otrzymała również nasze lodowe moce, więc z brzdącem będą problemy. Oczywiście jej rodzicami chrzesnymi zostali Czkawka i Ania. Oczywiście z czasem mała pytała o swojego tatę, lecz mało jej o nim mówię. Nie umiem o nim rozmawiać, z powodu smutku. Kocham Lunę, ale kiedy wspomina coś o Jack'u to serce mi pęka. Reszta to rozumie i też nic jej nie mówią. Mam nadziej, że on mi to wybaczy. No więc tak kończy się to wszystko, no przynajmniej na razie. A więc do następnego spotkania!
Koniec części 1
_________________________________________________________________________________
Hejka!
No więc mamy już za sobą część 1. Yeay!
Możliwe, że już jutro pojawi się pierwszy rozdział nowego sezonu!
Mam wenę i czas, więc rozdziały chwilowo powinny być częściej.
Mam nadzieje, że się podobało, bo szczerze, to pod koniec, jak to pisałam, to uroniłam łzę.
No co, wzruszające, przynajmniej dla mnie!
A teraz narka. Zmęczona jestem.
Do zoba!
5 komentarzy:
CH-CIE-LI JA-CKA WY-E-GZOR-CY-ZMO-WAĆ!??!?!?!???!!??? O.O
Normanie...szok. Tyle wydarzeń w JEDNYM ROZDZIALE!!! ^^
Niecierpliwie wyczekuję drugiego sezonu. Może cos zdradzisz?...C: bo ja z braku rozdziałów wynajduję takie scenariusze...zawsze smutek i deprecha z powodu...*jeżeli będziecie ciekawi to powim* ale potem szczenście, radość, odzyskanie *to co poprzednio* i Happy End.
TADAAAAAAAAA...for my MUSK.
Szczęśliwa, nakarmiona, uchachana, wypłakana po filmie Avatar Agadoo. (tak, przy tym rozdziale się nie popłakałam, bo przed chwilą skończyłam drugi raz oglądać Avatar. I mi się łzy skończyły )
Zdradzić? No sama nie wiem? A nie wytrzymasz do jutra?Do pierwszego rozdziału? No może jedną, ale to jedną rzecz...druga część będzie 12 lat po końcu pierwszej części. Tak, wiem, ale nam to dało, ale wszystkiego dowiecie się jutro! A teraz takie małe info: A więc niedawno założyłam nowego bloga, na którego serdecznie zapraszam. Jest on o Rezim i paru innych youtuberach, ale głównie o nim i pewniej bohaterce imieniem Natalia. No więc zapraszam, pierwsze rozdziały powinny niedługo się pojawić! A tu macie link: http://reziandlifegetesbetter.blogspot.com/
O.o OMG... OMG! OMG!! OMG!!!! Tylko tyle umiem powiedzieć... To było zajebiste!!!! Nic dodać nic ująć xd I czy tyko ja jestem taka bez uczuciowa? Wy płaczecie a mi nawet oczy się nie zaszkliły... :( Never mind XD
Rozdział zajebisty!
Czekam na nexta!!!
Pozdro i WENY!!!!
Ja się nie wzruszyłam. Może dlatego, że po Avatarze już nic nie było w stanie mnie wzruszyć? Bo serio, ten film jest zaczepisty!!! Chciałabym zamieszkać na Pandorze...:c
Wczoraj jak wracałam ze szkoły mijałam parę co 5 sekund się całowała (palac papierochy). Prawie zwróciłam drugie śniadanie w krzaki. Cx
Agadoo
fajne . smutne. wzruszające. czego czeba więc więcej ? Następnej części. pewnie elsa nic nie powie córce że jej tatuś buł Jackiem mrozem . taaaa .... ja i moje domysły.
Nessaiaa
Prześlij komentarz