Ile nas tu było

sobota, 7 listopada 2015

Jelsa 2: Rozdział 10 "Nawet jeśli mamy po 5cm wzrostu, to ty nadal jesteś ode mnie wyższy!!"

Plac zabaw. To takie piękne miejsce. Pełno dzieci. Zima. Mnóstwo frajdy. Razem z Elzą siedzę sobie na ławeczce i oglądamy jak to nasza Luna bawi się z dziećmi w swoim wieku. Boli mnie to, że nie widziałem jej pierwszych kroków, nie słyszałem jej pierwszych słów, ani nie czułem pierwszych przytulasów małego bobasa. Cieszę się, że chodź teraz jestem przy niej. Po chwili słyszę wołanie:
-Tato!-uśmiecham się na widok córki.
-Tak?
-Pobawisz się ze mną?-zrobiła słodkie oczka.
-Oczywiście!
Dałem całusa ukochanej Elzie, po czym wstałem i udałem się za Luną. Z racji tego, ze wszędzie było pełno śniegu, to rozpoczęła się bitwa na śnieżki. Inne dzieci bawiące się na placu również dołączyły do zabawy. Zabawa była świetna. Wszędzie śmiechy i wesołe krzyki. Byłem szczęśliwy, że mogę chodź teraz pospędzać trochę czasu z córką i resztą dzieci. Patrzę na Lunę. Jest taka szczęśliwa. Śmieje się i uśmiecha od ucha do ucha. I chciałbym, aby była taka codziennie.

Nagle czuje uderzenia w plecy. O co chodzi? Ehh, to był tylko piękny sen. I znów uderzenie. O co chodzi?
-Co się stało?-zapytałem zaspanym głosem, nie otwierając oczu.
-Yyy, Jack. Bo chodzi o to że...-usłyszałem głos Czkawki.
-Pogadamy o tym później. Teraz śpię.
-Ale Jack ty jesteś mały.
-Posłuchaj, najwyższy z nas wszystkich nie jestem, ale to nie znaczy, że musisz się ze mnie śmiać. Z resztą, teraz i tak jestem od ciebie sto razy większy.-mówiłem dalej nie otwierając oczu.
-Jesteś tego taki pewny? To lepiej otwórz oczy.
-Czego ty ode mnie...?-otworzyłem oczy.
Spojrzałem na Czkawkę. Dlaczego wydaje mi się już normalnego wzrostu?
-Wzrost ci wrócił?-zdziwiłem się.
-Nie Jack. To ty zmalałeś.
-Co?!
Spojrzałem na siebie, a potem na otoczenie. Super! Po prostu super! Jestem maleńki, jak Czkawka. No lepiej być nie mogło! Wrr...lepiej nich on mi powie, że ma jakiś plan, żeby nas powiększyć.
-Czy ja nie mogę mieć chociaż jednego normalnego dnia?! Zamiana w lisa, kilkukrotna śmierć, awansowanie na Semideum, zmartwychwstanie, wieść, że mam córkę, a teraz to?!?! Nie no bez jaj!!!
-Jack, weź się uspokój.
-Jak mam się uspokoić, jak widzę, że nawet jeśli mamy po 5cm wzrostu, to ty nadal jesteś ode mnie wyższy!!
-Naprawdę? To jest teraz twoje największe zmartwienie?
-Już sam nie wiem. Niby jestem do tego przyzwyczajony, ale to wkurza.
-Aha. To dobrze się składa, bo ja jestem w tych sprawach zielony. Masz może jakiś plan, jak nas powiększyć?
-Jeszcze nie. Ale musimy coś szybko wykombinować, bo jak widać to zaraźliwe. Jeszcze reszta to złapie i jak Mrok się o tym dowie, to nawet nie chce myśleć co się z nami stanie.
-Racja... Wiesz co chyba mam plan...Parę lat po twojej śmierci zrobiłem sobie na strychu takie małe laboratorium. Może jeśli udałoby się nam tam dostać, to...jakby ci to wyjaśnić? Z chemii nigdy dobry nie byłeś...Jeśli udałoby się nam tam dostać, to stworzyłbym coś w rodzaju eliksiru, który powiększyłby atomy z których jesteśmy zbudowani. Oszukalibyśmy magię.
-Śmiesznie by było. No dobra, a teraz lećmy.
-Tak jest panie kapitanie!-zaśmiał się Czkawka i wzbił do góry.
Tak jak zawsze lekko podskoczyłem do góry, aby się unieść, a tu co? Nico. Nie mogę latać! No dobra nie panikujmy, A jak się zamienię w smoka? Też nic. No dobra, teraz można panikować!
-Nie mogę latać.-mruknąłem.
-Jak to nie możesz? Może coś źle robisz?
-Od 300 lat chyba latam i wiem jak to się robi...Laska! No jasne! Bez laski nie mogę latać!
-No świetnie, bo ona się nie zmniejszyła.-wskazał na teraz wyglądający  jak baobab kij.
-Super! Czyli musimy iść na piechtę. A to nam zajmie z dwa dni. Musieliśmy taki wielki dom budować!
-Nie, ale to był twój pomysł.
-Oj nie ważne czyja to jest teraz wina. Lepiej chodźmy już. Im szybciej tam trafimy tym lepiej.
-Racja.
Podeszliśmy do krawędzi łóżka. No ciekawe jak ja teraz stąd zejdę.
-Może ci pomogę? -zaproponował Anioł.
-A wiesz że możesz.-zaśmiałem się.
Czkawka chwycił mnie za ręce i podleciał do góry. Coś tam stękał. Ejj! Nie jestem taki ciężki! Kiedy byłem w zaświatach dużo trenowałem i schudłem 10kg! Po chwili obniżył lot i wylądowaliśmy na podłodze. No to jedno z głowy. A teraz pora ruszać.

_________________________________________________________________________________
Hejka!
I jak wam się podoba?
Sorki, że nextów tak długo nie było, ale szkoła i te sprawy.
Next krótki, ale jest. 
Postaram się napisać jeszcze coś jutro, ale nic nie obiecuje.
 A teraz...
Dobranoc!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

PADŁAM TRUPEM ZE ŚMIEHU XD JACUŚ LILIPUTEK!
Agadoo

Anonimowy pisze...

BO BŁAGAM.
TYLKO JA KOMENTUJĘ I CZEKAM NA NEXTA CHYBA DRUGI TYDZIEŃ. .-.
Agadoo

Anonimowy pisze...

Sorry, ale na razie nie mam kiedy wstawić nexta. Oczekuj go za tydzień lub w ten weekend jak znajdę czas :/

Niezalogowana strażnicy-marzeń