Właśnie wychodzimy ze szkoły. Dość dobrze poznałem już swoją nową "paczkę". Bardzo ich polubiłem. Merida to zadziorna dziewczyna, której można się bać kiedy trzyma w ręku swój łuk. Punka to wesoła i pełna życia blondynka, uwielbiająca spędzać czas ze swoim dość zabawnym chłopakiem Flynnem. Anna to szalona rudowłosa kobitka, kochająca odkrywać świat ze swoim miłą połówką Kristoffem. Czkawka to coś w rodzaju kujon, ale nie jest taki sztywny, jak na mądrale przypadło. Lubi tańczyć i śpiewać. No i Elsa, słodka, śmieszna i skromna białowłosa nastolatka. Z przyjaciółmi zaczęliśmy iść parkiem, rozmawiając, śmiejąc się i opowiadając śmieszne historie. Rozglądałem się czasami, czy w pobliżu nie ma polujących na mnie strażników. Nie chciałem im o tym mówić, no bo w końcu, nie chce aby wiedzieli, kim tak naprawdę jestem. Oni widzą mnie jako Jacka Mroza, zwykłego białowłosego nastolatka, lecz jestem Jackiem Mrozem panem zimy, lodu i śniegu. Pewnie uznali by mnie za dziwaka lub mutanta, gdybym im o tym powiedział. Szedłem więc tak w ciszy za nimi, kiedy zauważyłem, że się zatrzymali. Podniosłem głowę i słuchałem co tam mówią.
-No dobra, czas się zbierać do domów. -oznajmił Czkawka.
-Może odprowadźmy tylko Jacka, do jego domu? No wiecie, żeby nie wracał samemu. My mieszkamy obok siebie. -zaproponowała Punka
-Nie musicie tego robić.- powiedziałem zakładając kaptur na głowę i idąc przed siebie.
-Dlaczego? Dla nas to nie problem. Powiedz tylko gdzie mieszkasz i... -dołączył Flynn
-No i widzisz, ja nigdzie nie mieszkam.
-Jak to? Jesteś bezdomny? -zdziwiła się Anna.
-Tak jakby. Moja rodzina zmarła dawno temu, a jedyni bliscy, jakby to powiedzieć, odwrócili się ode mnie (tu mówię o Strażnikach).
-Oj, biedaku. Przepraszam, nie chcieliśmy. -zasmuciła się Punka.
-Nic się nie stało. -odwróciłem się do nich i spojrzałem spod kaptura na ich twarze.
Po chwili grupka nastolatków podeszła do mnie i przytuliła. Trochę mnie to pocieszyło, ale nie do końca. Uśmiechnąłem się lekko, kiedy się w końcu ode mnie oderwali. Zdjąłem kaptur z głowy.
-Mam pomysł! -krzyknął Czkawka. -Zrobimy sobie nocowanie u mnie w domu. Cała nasza ekipa całą noc u mnie. -zaproponował.
-Nie Czkawka, nie chcę się narzucać. Jeśli chcecie, to się bawcie, ale beze mnie. -odmówiłem.
-Przykro mi Jack, ale odmów nie przyjmuje. A już na pewno nie pozwolę ci spać na ulicy. To nie była prośba, tylko rozkaz! -zaśmiał się.
-I do tego Jack, codziennie będziesz spał u innej osoby. Dziś u Czkawki, jutro u mnie -oznajmiła Merida.
-Czy wy robicie mi łaskę i traktujecie jak jakiegoś biedaka bez domu? -podniosłem brew i chytrze się uśmiechnąłem.
-Nie. Traktujemy cię jak przyjaciela, któremu trzeba pomóc. -uśmiechnął się Krsitoff.
-Dziękuje. -powiedziałem i jeszcze raz mocno ich przytuliłem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i poszliśmy w kierunku dużego osiedla, nieopodal parku i ratusza. Paczka zaprowadziła mnie na ulicę Zimną. Omijaliśmy domy, jedna były małe, drugie duże, inne nowoczesne, a jeszcze inne w wiejskim stylu. Przyglądałem się wszystkim, kiedy zatrzymaliśmy się przed jednym z tych dużych i nowoczesnych, z dużym ogrodem i średniej wielkości basenem. Brązowowłosy wyjął z kieszeni klucze i otworzył furtkę. Po chwili wszyscy weszliśmy na parcele, a potem do środka budynku. W innym pokoju usłyszałem jakieś głosy. Zaraz po otwarciu drzwi, prowadzących do salonu, na Czkawkę wskoczył wielki, czarny pies rasy Border Collie i zaczął go lizać po twarzy. Fuj!
-Szczerbatek, przestań!-krzyczał właściciel psa.
-Czkawka, to ty? -usłyszeliśmy kobiece wołanie z salonu.
-Tak to ja mamo! I przyprowadziłem znajomych! -zawołał szatyn.
Weszliśmy w głąb domu. Salon był wielki i ładnie urządzony. Po prawej znajdowała się również kuchnia. Po chwili koło nas pojawiła się jakaś kobieta, chyba matka Czkawki i zaczęła nas wszystkich witać. Wszyscy miło odpowiadali, ponieważ dobrze ją znali, a ja cicho stałem, do puki nie zbliżyła się do mnie.
-Witaj! Jesteś nowym kolegą Czkawki? -zapytała miło się uśmiechając.
-Mamo, to Jack. Nowy uczeń naszej szkoły i nasz nowy przyjaciel. Jack, to moja mama Valka.
-Miło mi panią poznać.
-Mi również. Nie wiedziałam, że do liceum zapisują się jeszcze dziadki -zaśmiała się.
Chodziło jej o moje włosy. Również się zaśmiałem, chodź Czkawka z morderczym spojrzeniem wpatrywał się w swoją mamę. Nie rozumiem, o co mu chodzi, nie przeszkadza mi jak ktoś śmieje się z moich włosów czy wyglądu. Mnie to nawet śmieszy. Dałem Czkawce sygnał, że jest luz i, że nic się nie dzieje. Po chwili jednak poszliśmy po schodach na górę, a tam prosto do pokoju szatyna. Był dość duży. Po prawej stronie od drzwi wejściowych stało łóżko z zieloną pościelą, na środku pokoju okrągły dywan, ściany zielono-niebieskie, w lewym rogu brązowe biurko, a prawym wielka szafa, a pomiędzy nimi drzwi balkonowe. Ładny. Kiedy wszyscy wygodnie sobie usiedli, gospodarz przyniósł nam spagietti. Normalnie, każdy się ucieszył tylko nie ja. Wziąłem talerz do ręki i już poczułem, że danie jest gorące, a to dobrze mi nie zrobi. Kiedy nikt nie patrzył, schłodziłem je i również zacząłem zajadać. Mniam! Zaraz po tym, jak się najedliśmy, Punka, Merida, Czkawka i Flynn zaczęli tworzyć krąg na podłodze i zapraszali nas do siebie. Po chwili usiadłem pomiędzy Meridą a Elsą i czekałem, co ma się wydarzyć. Flynn wyciągnął za siebie szklaną butelkę po oranżadzie i położył ją na środku koła.
-Zagramy w butelkę! -oznajmił wesoło.
-Butelkę? Słyszałem o tej grze, lecz nigdy w nią nie grałem. O co w tym chodzi? -zapytałem jak głupek.
-Jedna osoba kręci butelką i losuje osobę której ma dać pytanie lub wyzwanie. Jeśli ten ktoś nie wykona polecenia oddaje fanta. -wyjaśnił Kristoff
- Aha, ok, dzięki!
Po chwili Flynn zakręcił szkłem. Wypadła Punka.
-Pytanie czy wyzwanie słońce?
-Pytanie na rozgrzewkę.
-Kochasz mnie z powodu wyglądu czy charakteru? -wyszczerzył się.
-Z poczucia humoru, skarbie. -wtem wszyscy się zaśmiali, oprócz Flynna.
-Bardzo śmieszne. -uraził się.
-Dobra, moja kolej! -zawołała Punia.
Butelka poszła w ruch i wypadł Czkawka.
-Pytanie poproszę.
-Ale leszcze -pomyślałem.
-Kiedy masz zamiar wyznać uczucia Astrid?
-Kto to Astrid? -zadałem pytanie.
-To taka blondyna z niebieskimi oczami w której na zabój zakochał się Czkawka! -zaśmiała się Merida.
-(chrząknięcie) Czy mógłbym w końcu odpowiedzieć? -po chwili- Astrid wyznam uczucie w walentynki.
-Ooo, to takie romantyczne -zachwyciła się Anna.
-Dobra, wiecie! Tylko jej nie powiedźcie!
Zakręcił. Wypadła Merida.
-No nie! Czkawka, błagam tylko nie bądź taki jak zawsze!
-Ale o co chodzi z tym "nie bądź taki jak zawsze"? -moje kolejne głupie pytanie.
-Czkawka zawsze wymyśla najgorsze pytania i wyzwania. Niektóre są wprost niewykonalne. Jednak on potrafi zrobić wszystko. -powiedział szeptem Kristoff.
-A więc Merida, pytanie czy wyzwanie?
-Nie będę leszczem, dawaj wyzwanie!
-Miałem nadzieje, że to powiesz. A więc wyślij do każdego z naszej klasy SMS-a, że leżysz rozebrana w łóżku i czekasz na chętnych. -uśmiechnął się chytrze. Mieli racje, jego zadania są strasznie trudne.
-Słucham!? Ty jesteś nienormalny. Sorki, ale oddaje fanta. -powiedziała i oddała swoją bransoletkę. Następnie zakręciła. Wypadłem ja.
-Dawaj wyzwanie. -rzuciłem od razu.
-Dobra. Więc, podejdź do dziewczyny która według ciebie jest najładniejsza i pocałuj ją w czoło.
-Ok. -nie przejąłem się tym za bardzo. Wstałem i popatrzyłem na obecne tutaj osobniki płci żeńskiej. Po chwili wybrałem i pocałowałem w czoło... Else. Ta się lekko zarumieniła, a ja posłałem jej szczery uśmiech, po czym zająłem swoje miejsce. Kiedy zakręciłem, po manewrowałem trochę wiatrem, aby butelka wskazała Czkawkę. Miałem dla niego idealne zadanie. I tak się stało.
-Pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie.
-Super! Więc dziś mistrz odda mi koronę! -ucieszyłem się.
-Ta na pewno -zakpił.
-Skoro tak myślisz? To zadzwoń do pewnej blondynki imieniem Astrid i zaśpiewaj jej jakąś romantyczną piosenkę i przy okazji prosząc ją, aby została twoją dziewczyną. -zrobiłem chytry uśmiech.
Na te słowa wszyscy zbledli. A najbardziej Czkawka. Nie mogłem powstrzymać śmiechu, którym zaraz wybuchłem.
-No to co ?-mówiłem śmiejąc się- Oddajesz koronę, czy dzwonisz?
-Nigdy! -krzyknął Czkawka i kiedy zaczął wstawać, wyjął z kieszeni telefon.
Zaczął przeszukiwać kontakty, aż w końcu znalazł "Astrid". Zamyślił się chwilę, a z każdą chwilą był coraz bardziej blady. Niedługo będzie bledszy ode mnie! Chwilę jeszcze myślał, aż w końcu powiedział "Niech to!" i nacisnął zieloną słuchawkę. Pokazałem mu, aby dał na głośno mówiący. Ten przekręcił oczami i zrobił to o co poprosiłem. Zaraz po tym słychać było sygnał, a po paru sekundach usłyszeliśmy damski głos.
-"Halo?''
-Hej Astrid. To ja, Czkawka.
-"O hej! Co tam chciałeś?" -wtem Czkawuś spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, a ja pokazałem mu rękoma koronę na mojej głowie.
-Chciałem ci coś powiedzieć... a raczej zaśpiewać. -nasz romantyk chwycił swoją gitarę,a telefon położył na krześle i zaczął grać: To zaśpiewał Czkawka
Kiedy skończył, stremowany podniósł słuchawkę do ręki i zapytał:
-Astrid Hofferson, czy zostaniesz moją dziewczyną? -zapytał stremowany.
-"...Tak!!!" -krzyknęła, chyba płacząc.
-Naprawdę. Astrid, kocham Cię!!!
-"Ja ciebie też"
-Zobaczymy się jutro? -zapytał z nadzieją.
-"Oczywiście, to do zobaczenia" -powiedziała, po czym się rozłączyła.
Szczęśliwy Czkawka podskoczył, aż ze szczęścia, krzycząc "Juhuuuu", po czym podbiegł do mnie i mocno przytulił.
-Czyli widzę, że korony nie dostanę -zasmuciłem się.
-Korony nie, ale dzięki tobie, jestem w końcu z Astrid!- krzyknął chyba na cały dom.
Po chwili do pokoju, wpadała brązowowłosa i patrzyła jak wariatka na swojego syna.
-Dobrze słyszałam?! W końcu jesteś z Astrid!? -piszczała ze szczęścia.
-Tak!!! -zawołał wesoło i wtulił się w swoją rodzicielkę.
Kiedy już tak chwilę pogadali, a my się cieszyliśmy, zaproponowali mi pracę "szkolnego swatacza". Odmówiłem. Jestem duchem zabawy i zimy, a nie wiosny i miłości. Dalej w butelkę graliśmy do północy. Oczywiście z Czkawką wymyślaliśmy sobie coraz cięższe zadania, aż w końcu położyliśmy się spać.
6 komentarzy:
Dawaj nexta!!! Bo to zajebiaszcze jes!!!
Dziękuje olu. I mam również do ciebie prośbę... NAPISZ W KOŃCU TEGO NEXTA ZE SWOJEGO BLOGA O JACKU SYRENIE!!!
Szczerbatek123kocham?
Dawaj nexta!!! Te opowiadania o Jacku (nie Dżaku tylko Jacku x3) są super! (no, głównie Jelsa. Jak na razie)
Jedyne co mnie wnerwia to układ rozdziałów - te najwyżej są najnowsze, najniżej pierwsze rozdziały, i to wszystko jest wymieszane :C Paskudnie się czyta.
Agadoo z JWS Wiki
Agadoo! Tęsknie za wami wszystkimi, a szczególnie za tobą. Next pojawi się możliwe, że jutro. Pozdrów ode mnie wszystkich z Wiki. A jeśli chodzi o układ rozdziałów, to postaram się coś z tym zrobić. Do zobaczenia!
Taaaa, mam ponad 6000 edycji z samego komentowania blogów na JWS Wiki xD Kiedyś chyba przebiję ilością edycji adminów!
Tęsknisz za mną? *rumieni się* A czym zasłużyłam?
Już nie muszę pozdrawiać, bo zrobiłaś to sama C:
Dziam! A nawet, jeżeli Ci się to nie uda... to i tak liczy się treść ;3
Do zoba...przy kolejnym nexściku albo tu, albo na Wiki C:<
Agadoo alias Wanderka
Kiedy next!!!!!!!!!!??????????
Prześlij komentarz